trajkotek trajkotek
97
BLOG

Proputinowska lewica

trajkotek trajkotek Polityka Obserwuj notkę 2
Redaktor Piątek polemizuje w GW z prof. Kuźniarem: "W ostatnim "Magazynie Świątecznym" przeczytałem tekst profesora Romana Kuźniara. I zgadzam się z nim. Nie ma co się bawić w dialog z przestępczą tyranią na Kremlu. A lewica nie powinna do tego dialogu wzywać. Tylko skąd pomysł, że polska lewica do niego wzywa?" /TP, GW/

Może Pan redaktor powinien dokładniej przeczytać i doczytać. Dowiedziałby się wtedy:  skąd pomysł, że polska lewica do niego wzywa?

Dziwi więc odzywająca się u nas nostalgia za rozmową z Rosją. Ujawniła się w tekście Andrzeja Brzezieckiego "Jednak trzeba rozmawiać". Autorowi nie odmawiam dobrych intencji i doceniam jego autodefinicję jako zmartwionego rusofila ("Magazyn Świąteczny" z 20 czerwca). Widzi on zresztą, że koniunkturę dla sympatyków Rosji w Polsce zniszczyła sama Rosja. Ale główną krytykę kieruje przeciw polskiej rusofobii. Zarazem nie mówi, z kim w Rosji należy rozmawiać, o czym i do czego miałoby to prowadzić. Można się domyślać, że z oficjalną Rosją, bo kontaktów nieoficjalnych nie brak, choć Moskwa i te stara się ograniczyć, zastraszając naszych potencjalnych rozmówców. Za polemikę z Brzezieckim starczyłby tekst Rosjanki Lidii Szewcowej ("MŚ" z 27 czerwca).

Brzeziecki cytuje głosy "samotnych" zatroskanych o stan stosunków z Rosją: "trzeba się w takie głosy wsłuchiwać", zamiast oskarżać ich autorów o bycie "piątą kolumną" Kremla. Notabene o tej "piątej kolumnie" Szewcowa sporo pisze. To nie tylko polski domysł. Owi "samotni" to głównie lewicowi intelektualiści publikujący w intelektualnym organie polskiej lewicy - poważna profesura, znani filozofowie i politolodzy. Niektórych cenię i szanuję. Oni z kolei nie żałują epitetów pod adresem nieudaczników i zoologicznych rusofobów prowadzących dziś politykę zagraniczną Polski, zwłaszcza wobec Moskwy. Drwią z prostaków niedoceniających wielkości Rosji i jej kultury, ignorujących jej przyrodzone prawa do tłamszenia innych narodów, nierozumiejących subtelności rosyjskiej duszy i jej odwiecznych pragnień (geopolitycznych zwłaszcza).

/Z Rosją na razie warto pomilczeć, Roman Kuźniar/

Red. Piątek napisał: Nie wiem, gdzie profesor Kuźniar widzi tych polskich prorosyjskich lewicowców. "Krytyka Polityczna" jest ostro antyputinowska i nic dziwnego: ma w Moskwie swoją placówkę zagrożoną przez reżim (a drugą w Kijowie). Jeśli profesor za organ polskiej lewicy uważa "Wyborczą", to też mija się z celem. Teksty "Wyborczej" w ogromnej większości są bardzo krytyczne wobec Putina.

Proputinowska lewica

Warto zatem, aby zajrzał do tekstu w "Krytyce Politycznej":

Dlaczego część polskiej lewicy chce kochać Putina na złość Ameryce?

Irak, Syria, Ukraina, ISIS/ISIL i Putin – ostatnio sytuacja polityczna na świecie weszła w stan zagrożenia, w jakim nie była od zakończenia drugiej wojny światowej. (...)
Wygląda na to, że pojawił się nowy „model” relacji międzynarodowych: oparty z jednej strony na nagiej sile i bezczelnej przemocy, z drugiej na ucieczce od odpowiedzialności za adekwatne reagowanie na to zjawisko.
Najbardziej niepokojący dla nas jest udział w tym, co się dzieje, środowisk lewicowych – po których przede wszystkim spodziewalibyśmy się wrażliwości na przemoc i nadużywanie władzy.  (...)
Widać to wyraźnie na przykładzie części polskiej i europejskiej lewicy, która nad wyraz nieszczęśliwie zdaje się ostatnimi czasy przechodzić proces „zrozumienia” dla polityki proputinowskiej. Słyszymy: „Trzeba rozumieć, że Rosja walczy o swoje interesy”. Albo: „wspieranie militarne Ukrainy prowokuje Rosję i prowadzi do eskalacji wojny”. (...)
Wszystko to prawda i racja – ale dlaczego ma to prowadzić do wzmacniania pozycji innego gangstera: postsowieckiego neoimperialisty i oligarchy Putina, którego armia różni się od amerykańskiej głównie kolorem gwiazd i nieco mniejszym zaawansowaniem technologicznym? (...)
Wydaje się, że tym, co motywuje proputinowską lewicę – przynajmniej w jej polskim młodszym pokoleniu – jest potrzeba dookreślenia własnej tożsamości. A najprostszym sposobem jest określanie się w stosunku do wroga – przez mit „własnej walki”. (...)
Ta potrzeba ufundowania sobie „walecznej tożsamości” jest słyszalna w rozmowach i publikacjach polskiej młodej lewicy (zwłaszcza na forach, portalach społecznościowych, blogach, mediach tzw. drugiego obiegu) np. w sprawie gender. Każe dowartościować pojawiających się kandydatów na wrogów: ludzi Kościoła, coraz bardziej anachronicznych w swoich roszczeniach do rządu dusz, i traktować ich jako poważny front wojny kulturowej, a lekceważyć rzeczywiste uderzenia w podstawowe wartości i prawa człowieka. Zadziwiające z tej perspektywy jest, że lewica woli wroga, który sam się doprowadza do absurdu, nie bacząc na to, że tym samym legitymizuje jego absurdalny dyskurs, a lekceważy niebezpieczeństwo całkiem realne – terrorystyczną w wyrazie i działaniu nienawiść do tzw. Zachodu, która pochodzi z dwu źródeł: Rosji i tzw. Państwa Islamskiego. (...) 

/Beata Anna Polak i Tomasz Polak – współtwórcy Międzywydziałowej Pracowni Pytań Granicznych UAM w Poznaniu/

Zapraszam zatem Pana Redaktora do lektury całego tekstu i komentarzy czytelników.

Jeśli znajduje Pan przykłady postaw pro-putinowskich na prawicy, nie znaczy to, że nie ma ich po lewej stronie.

Ma Pan - poniżej - dwa odnośniki, inne artykuły - znajdzie pan sam.

 

Nasz pokój lepszy od amerykańskiego

 

Agnieszka Wołk-Łaniewska: Między Ukrainą a Kubą



Niech się Pan nie załamuje - istnieje proputinowska lewica - przykre to, ale da się z tym żyć ...

 


 

Prześledźmy wywód:
"A najbardziej proputinowska jest w Polsce prawica. Na okładce prawicowego "Do Rzeczy" Waldemar Łysiak drze flagę Ukrainy. Naczelny tego pisma Paweł Lisicki zachwyca się gnębieniem gejów w Rosji. Prawicowi fani Wehrmachtu - jak "historyk" Zychowicz - nagle odkrywają, że po stronie Hitlera też były bestie (ale ukraińskie). Korwin wręcz pełza przed Putinem. "Antysystemowy katolicki fundamentalista" Kukiz, były majdanowiec, teraz ostrzega przed Ukrainą"

Wcześniej pan red. Piątek zauważył, że:
"Ale tak jest na świecie, nie w Polsce. Nie wiem, gdzie profesor Kuźniar widzi tych polskich prorosyjskich lewicowców. "Krytyka Polityczna" jest ostro antyputinowska i nic dziwnego: ma w Moskwie swoją placówkę zagrożoną przez reżim (a drugą w Kijowie). Jeśli profesor za organ polskiej lewicy uważa "Wyborczą", to też mija się z celem. Teksty "Wyborczej" w ogromnej większości są bardzo krytyczne wobec Putina"

Łączę jedno z drugim i - po przeczytaniu w dzisiejszej GW tekstu: "Amerykanie szkolą ukraińskich nacjonalistów. Podsyłają ich władze w Kijowie" - zastanawiam się, czy GW jest lewicowa, czy prawicowa?

 

 

 

 

Sputnik nad Warszawą



 



 

trajkotek
O mnie trajkotek

glosmichnika.blox.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka